czwartek, 28 kwietnia 2011

Powiększenie biustu - sfera marzeń czy rzeczywistość?

Całe życie twierdząc, że nie mam biustu marzyłam o ‘cudownym’ jego powiększeniu. Dla zainteresowanych rozmiar mojego biustonosza to 80A.
Wpadłam dziś na jakąś „kobiecą” stronę i przeczytałam, że 90% Polek ma źle dobrany biustonosz. „Bzdura” – pomyślałam. Przejrzałam kilka artykułów, przeglądnęłam fora i… stwierdziłam, że się zmierzę. Tak z czystej ciekawości, przecież nic nie tracę. Wpisałam w odpowiednie rubryczki swoje wymiary i według kalkulatorów powinnam nosić 70C lub 70D! Jakież było moje zdziwienie? – Ogromne! Przecierałam oczy, zmierzyłam się w sumie ze 20-30razy.. sprawdziłam nawet cyfry na centymetrze (modląc się przy tym, aby nie okazało się, że centymetr to jakaś chińska podróbka z pomieszanymi liczbami ;))… i wszystko się zgadzało. Efektów na razie nie znam, ale na zakupy się wybieram w najbliższym wolnym terminie.
Zastanawiam się tylko, dlaczego o takich rzeczach kobiet się nie informuje. Nie mam 16 lat. Staram się dbać o siebie, o swój wygląd, więc nie jestem typowym kopciuszkiem… a okazuje się, że noszę tak źle dobrany (a właściwie w ogóle niedobrany!) biustonosz! Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać.
Jedno jest pewne, moje piersi „urosły” o 2 lub 3 rozmiary- przynajmniej mentalnie. Umieram ze szczęścia! ;)

sobota, 23 kwietnia 2011

Kobieta być powinna..?

     Czasy są, jakie są. Kobieta ciągle słyszy, jaka być powinna, co jej wypada, a jak zachowywać się nie może. To, czy się do tego podporządkowuje, czy pozwoli zamknąć się w ramy ‘matki Polki, praczki i sprzątaczki’ zależy tylko i wyłącznie od niej.
Główna zasada – moje życie zależy tylko i wyłącznie ode mnie.
     Kiedy w życiu kobiety pojawia się mężczyzna, często zatracamy się w związku i nasze życie nabiera „nowego sensu”. Sensem jest oczywiście – ON. Wyśniony, wymarzony, od lat.. z którym nasz obecny, rzeczywisty kandydat ma niewiele wspólnego. Ważne, że JEST! (Boże, czy chwyciłam Cię za nogi?!)
     No to teraz się zaczyna – rezygnacja z przyjaciół, dotychczasowych zajęć, wiszenie na telefonie, bo może zadzwoni i będzie chciał się spotkać. Następny etap „jak go zaciągnąć do ołtarza”(opcjonalnie: rodzina planuje to za Ciebie). A później – on zaczyna Cię coraz gorzej traktować, rozgląda się za ciekawszymi zajęciami i ludźmi… Co się dzieje?
Jak to co? – stałaś się pluszakiem, który grzecznie czeka w domu na każde skinienie.. po co ma się starać, skoro ma Cię na wyciągnięcie ręki?
Znasz to? I jak kończy się zazwyczaj ta historia?..
..„żyli długo i szczęśliwie, ale nikt nie mówił, że razem”.
     Taki wstęp życiowo – nieżyciowy. Zakończyłam pewien etap, ale dojrzałam do tego, by z uśmiechem na ustach rozpocząć nowy.
Dzień dobry.